Szanowne Koleżanki i Koledzy Agenci
A przede wszystkim właściciele biur agencyjnych. Temat wraca jak bumerang – chodzi o sprzedawanie w naszych biurach z użyciem kart kredytowych. Nasze przestrogi, przewidywania i wyjaśnienia nic nie dały, świadczy o tym liczba telefonów, maili i próśb o pomoc itp. Sytuacja jest klarowna – każdy właściciel biura podejmuje decyzję o sprzedaży kartami kredytowymi na własne ryzyko. A jakie to ryzyko to widać po upadku GTI. Koleżanki, którym zablokowano natychmiast pieniądze nie mają szans ich odzyskać, taka jest prawda. Pisaliśmy i mówiliśmy na zebraniach, że tak będzie, Niestety, nasze czarne przewidywania się sprawdziły. Ci z Was, którzy podjęli ryzyko operacji kartami płatniczymi robili to z pełną świadomością. Teraz nie pozostało nic innego, jak tylko zapłacić za to. Sytuacja wygląda tak, że nawet jeżeli unikniecie zablokowania pieniędzy z Waszego konta, to i tak spotkacie się na sali sądowej. Mamy konkretne przykłady pozwów firm kart płatniczych. To są bardzo duże sumy i myślę, że jest mała szansa na obronę płatności.
Sytuacje dziś jasno i precyzyjnie przedstawił przedstawiciel MBanku. w porannym programie TVN. Sytuacja przedstawiona przez niego była jednoznaczna: KLIENCI PŁAĆCIE ZA WYCIECZKI TURYSTYCZNE KARTAMI KREDYTOWYMI, A MY WAM ZWRÓCIMY PIENIĄDZE W RAZIE UPADŁOŚCI BIURA PODRÓŻY /GTI /. Prawie cały program był poświęcony tej sprawie, łącznie z dyżurem ekspertów bankowych. Pan dyrektor rekomendował biura, które mają terminale, jako lepsze, pewniejsze, dłużej działające na rynku turystycznym i wiarygodniejsze. Zapomniał tylko dodać, że agent przelał pieniądze organizatorowi i w większości nie ma nawet prowizji, bo została ona u bankruta. Usłyszę pewnie argument niektórych kolegów, że to przecież organizatorzy pobierają opłaty za pomocą kart kredytowych i robią tym samym nam konkurencję. Tłumaczcie swoim klientom, że w razie bankructwa i tak nie dostaną żadnych pieniędzy, bo upadły organizator jako akceptant płatności i tak nic już nie ma. Ja dawno zrezygnowałem z terminali i, zapewniam Was, nie odczułem znacząco problemu. Wszystko sprowadza się do jasnego, precyzyjnego przekazania w czym problem klientowi. Na koniec, pokrzywdzone Koleżanki i Koledzy, nic Wam nie możemy pomóc. Możemy tylko powiedzieć i przypomnieć: PRZECIEŻ MÓWILIŚMY WAM O TYM WCZEŚNIEJ.
Z poważaniem,
Marek Kamieński