Poniżej przedstawiamy pismo przesłane przez organizatorów debaty „Jaka jest kondycja polskich organizatorów turystyki”.
Poniżej przedstawiamy także relację zamieszczoną na łamach serwisu www.rp.pl.
„Szanowni Państwo,
w imieniu Izby Turystyki RP, Polskiej Izby Turystyki, Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych OSAT, Stowarzyszenia Polskich Mediów, Warszawskiej Izby Turystyki oraz Redakcji TTG Polska dziękujemy za udział w debacie.
Już po jej zakończeniu, podczas rozmów indywidualnych, telefonów czy otrzymanych maili przekazano mi wiele cennych i trafnych opinii i sugestii.
By móc jak najpełniej odpowiedzieć na Państwa oczekiwania, będę bardzo zobowiązany za przesłanie wszelkich propozycji, które mogą pomóc w dalszych inicjatywach w obronie polskich organizatorów turystyki.
Ukazują się już materiały po tym spotkaniu jak np. w Rzeczpospolitej.
Poniżej udostępniamy opublikowany artykuł w RP.
(…)
Źródło Rzeczpospolita
Nie należy biurom podróży dokręcać śruby i zwiększać gwarancji zabezpieczającej klientów na wypadek bankructwa. Być może trzeba się zastanowić nad powołaniem niezależnego funduszu, do którego składki wpłacaliby touroperatorzy. A na pewno trzeba zaostrzyć kryteria wejścia na rynek nowych podmiotów
To wnioski z debaty jaka odbyła się z inicjatywy wydawnictwa TTG w piątek w Warszawie.
W środowisku ludzi zajmujących się zawodowo biznesem turystycznym nie ma jednak zgody, jak należy zabezpieczyć turystów przed upadkami biur podróży. Nie ma nawet zgody, czy w ogóle zmieniać obecne przepisy.
Może w jednym tylko zgodni byli zabierający głos prezesi, dyrektorzy i posłowie – nie ma sensu dalsze podnoszenie gwarancji ubezpieczeniowych. To zdusiłoby i tak słaby już biznes turystyki wyjazdowej, biura podróży z rentownością na poziomie dwóch, trzech procent, nie wytrzymałyby takiego obciążenia. A i same towarzystwa ubezpieczeniowe nie podjęłyby się asekurowania tego ryzykownego biznesu z większym zaangażowaniem.
– Chciałabym postawić tezę, że sposobem na zwiększenie ochrony konsumentów wcale nie jest podnoszenie gwarancji – mówiła na wstępie podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Katarzyna Sobierajska. Jej zdaniem z wyciąganiem wniosków z ostatnich bankructw należy jeszcze poczekać. W końcu bankructwa to stały element gospodarki, nie są wcale specjalnością branży turystycznej.
Sobierajska jest zwolenniczką wstrzymania się z ewentualnymi zmianami prawa do czasu uchwalenia przez Komisję Europejską dyrektywy 90/314 regulującej zasady, którymi powinien kierować się biznes turystyczny krajów Unii Europejskiej. Wiadomo, że unijne prawo będzie szło w kierunku jeszcze mocniejszej ochrony konsumentów. Tyle, że nikt nie wie, kiedy dyrektywa będzie gotowa. Sprawujący obecnie przewodnictwo w UE Cypr zapowiada, że chciałby za swojej kadencji dokończyć prace nad nią, ale środowisko jest sceptyczne, co do tego.
Poseł Tomasz Górski (PiS), członek sejmowej podkomisji ds. turystyki, wystąpił z bardziej radykalnym postulatem: trzeba natychmiast zmienić ustawę o usługach turystycznych. Zapowiedział szybkie rozpoczęcie prac w podkomisji. – Turystyka to ważna gałąź gospodarki, nie może być traktowana tylko jako dodatek do sportu – dodał. (czytaj też: „Niech Państwo płaci biurom podróży”)
Z kolei Janusz Piechociński (PSL), zastępca przewodniczącego komisji infrastruktury w Sejmie, apelował o jedność środowiska turystycznego, sugerował, że ta grupa zawodowa powinna przedstawić jednolite stanowisko w sprawie, co i jak chciałaby zmienić w prawie. Na przykład, czy nie należałoby ograniczyć dostępu do wykonywania usług turystyki wyjazdowej? Wskazywał na słabość organizacji środowiskowych, które słaniają się jak bokser na ringu pod ciosami, zamiast walczyć o interesy swoich członków.
Jego zdaniem należy liczyć się, że trudne czasy dla turystyki dopiero przyjdą wraz ze słabnięciem polskiej gospodarki. Być może wkrótce zaczną padać linie lotnicze oferujące przeloty czarterowe.
W uspokajającym tonie zabrał głos prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki Krzysztof Piątek. Choć ostatnie upadki biur podróży to przykra sytuacja i nadwątlą one wizerunek branży, to nie należy działać nerwowo i zmieniać gwałtownie ustawy, bo to grozi uchwaleniem złego prawa. Nie można też myśleć o dalszym podnoszeniu gwarancji – to zadusiłoby touroperatorów, którym i tak udaje się już „ledwo utrzymywać głowę nad wodą”
Są i pozytywne efekty upadków biur podróży.– Dzięki nagłośnieniu przez media, klienci dowiedzieli się, że są urzędy marszałkowskie, które w razie czego sprawnie zajmą się sprowadzeniem turystów do Polski, że turyści są pod ich opieką, że mają w stu procentach zapewnione bezpieczeństwo – mówił Piątek. I dodawał, że takiej opieki nie mają turyści, którzy wybierają się na wakacje zagraniczne na własną rękę.
Piątek pierwszy raz w imieniu swoich członków (głównie duże biura podróży) zadeklarował, że są oni za utworzeniem funduszu, jako drugiego filara zabezpieczenia dla klientów biur podróży. Ale, zastrzegł, to nie może być „kolejny twór urzędniczy”, lecz „rozwiązanie lowcostowe”. Zadeklarował, że biura podróży skłonne byłyby płacić do funduszu do 10 złotych od klienta. – Nie przykręcajmy jednak śruby gwarancji, nie zamykajmy drzwi naszym przedsiębiorcom – podkreślał.
Zgadzamy się ze stanowiskiem PZOT – oświadczył Artur Grocholski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych. A wiceprezes tej organizacji Marek Kamiński opowiedział, jak na upadkach biur podróży ucierpieli agenci sprzedający wycieczki – banki na życzenie poszkodowanych klientów zablokowały wpłacone przez nich sumy (w ramach procedury charge back), razem z prowizją agencyjną. – Doszło nawet do tego, że jednej koleżance bank zablokował na koncie sumę kilka razy większą „na poczet ewentualnych roszczeń klientów” – opowiadał. – Agenci nie powinni być karani za upadek biura podróży. Oni swoją usługę – sprzedaż wycieczki – wykonali prawidłowo, powinni więc dostać prowizję – wyjaśniał stanowisko OSAT-u.
Marek Ciechanowski, wiceprezes Izby Turystki Rzeczpospolitej opowiedział się za pozostawieniem obecnego sytemu ochrony klientów, który „można ewentualnie skorygować”. Jego organizacja skupiająca małych i średnich touroperatorów, jest niechętna funduszowi. Takie stanowisko zajmuje od lat.
Ciechanowski postulował zaostrzenie kryteriów gwarancyjnych dla touroperatorów rozpoczynających dopiero działalność i wprowadzenie zasady, że gwarancję i generalne ubezpieczenie klientów, touroperator powinien wykupić w tej samej firmie ubezpieczeniowej. Wtedy miałaby ona wgląd w jego obroty, a co za tym idzie kontrolowałby go, co chroniłoby przed niezapowiedzianymi upadkami biur podróży. Zgłosił też pomysł wprowadzenia indywidualnych ubezpieczeń od upadłości dla klientów biur podróży. – Skoro wyjazdy są u nas dobrem luksusowym to trzeba to dobro ubezpieczyć – mówił.
Przedstawiciele ubezpieczycieli szybko odpowiedziel mu, że są to rozwiązania nie do przyjęcia – ani finansowo, ani prawnie.
Jak poinformował Ciechanowski, ITRP złożyła skargę do UOKiK-u na działalność Krajowego Rejestru Długów , „żeby prezes UOKiK-u nakazał przeproszenie” za podawanie nieprawdziwych informacji o zadłużeniu firm turystycznych.
Na temat KRD odezwało się klika głosów krytycznych. A najmocniejszy należał chyba do szefa Intstytutu Tuirystycznego Krzysztofa Łopacińskiego, który stwierdził, że sprawdził w KRD podawaną przez tę instytucję liczbę 446 zadłużonych firm turystycznych i okazało się, że jest ona w rzeczywistości mniejsza o 138.
– Nie czekajmy na dyrektywę , nie czekajmy na Unię Europejską. Musimy jak najszybciej skoordynować prace i wypracować kompromis – nawoływała dyrektor ERV w Polsce, firmy specjalizującej się w ubezpieczeniach turystycznych, Beata Kalitowska. Zgodziła się, że nie ma co podnosić bardziej gwarancji ubezpieczniowyc. Trzeba stworzyć dodatkowy fundusz. Zapowiedziała, że środowisko ubezpieczycieli przygotuje projekt ustawy o takim funduszu i podda go pod szeroką dyskusję. Zapewniła, że zostaną uwzględnione w nim zarówno interesy dużych, jak i małych touroperatorów.
Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki, również odrzucił pomysł, by śrubować gwarancje, które muszą zapewnić touroperatorzy na wypadek swojej upadłości. Przypomniał, że w 2009 roku jego organizacja proponowała system dwufilarowy – oprócz gwarancji jeszcze fundusz. Ale „nie było wtedy jedności. Dzisiaj też ITRP nie daje propozycji, jak rozwiązać problem” pełnego zabezpieczenia klientów biur podróży. Dlatego PIT jest za funduszem, zarządzanym niezależnie. – Czy obligatoryjnym, czy fakultatywnym to jest jeszcze do dyskusji – mówił Niewiadomski.
Przy okazji przypomniał, że branża turystyczna wpłaca do budżetu państwa, tytułem samego VAT, 800 milionów do milirada złotych rocznie. Jeśli więc państwo, w skrajnej sytuacji, pokryje część kosztów sprowadzenia klientów upadłego biura podróży z zagranicy, nie jest to wielki wydatek w porównaniu z podatkami jakie płaci branża. – Są nawet kraje, w których państwo wspiera touroperatorów w trudnych momentach, by nie upadły – zwracał uwagę.
Odnosząc się do skarg agentów na charge back, zwrócił uwagę, że jest to instytucja stosowana w całej Europie, ale zapowiedział przygotowanie rozwiązania, które „wyłączy agentów z odpowiedzialności”.
Nie należy biurom podróży dokręcać śruby i zwiększać gwarancji zabezpieczającej klientów na wypadek bankructwa. Być może trzeba się zastanowić nad powołaniem niezależnego funduszu, do którego składki wpłacaliby touroperatorzy. A na pewno trzeba zaostrzyć kryteria wejścia na rynek nowych podmiotów
Zgodził się zarazem, że przepisy dotyczące zakładania biur podróży są zbyt liberalne.
Podobnie sądzi Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. – Niech zakłada sobie firmę turystyczną kto chce, nawet fryzjer, ale niech przedstawi taki biznes plan i zabezpieczenie, które pokażą, że jest do tego przygotowany – mówił.
Podczas spotkania padało wiele głosów, że należy wyjaśnić przyczyny upadku firm turystycznych i ukarać winnych. Przedstawiciele środowiska czują, że aparat państwa nie jest skuteczny w ściganiu naciągaczy i oszustów. Dobitnie stwierdził to prezes Gromady Jan Błoński. – Miały miejsce przekręty gospodarcze, ciągle widać w nich te same osoby. Interesuje mnie działanie prokuratury w tym zakresie. Co w tej sprawie ma do powiedzenia minister sprawiedliwości – pytał.
Na zakończenie stwierdził, że obecna ustawa sprawdza się w kwestii zabezpieczenia interesów klientów biur podróży. – Wszystko dobrze się skończyło – skwitował historię trzech upadłych ostatnio biur.
A Izabela Stelmańska z mazowieckiego urzędu marszałkowskiego, która zabrała głos na zakończenie, zaapelowała do touroperatorów, by w razie ogłoszenia upadłości jak najbliżej współpracowali z marszałkiem, szczególnie przekazując mu listy klientów, którzy znajdują się za granicą.”